Osiągnięcie 60. roku życia stało się dla mnie ważnym kamieniem milowym, który skłonił mnie do ponownego przemyślenia moich priorytetów i porzucenia pewnych nawyków. Zrozumiałam, że życie jest zbyt krótkie, by martwić się rzeczami, które naprawdę nie mają znaczenia.
Jedną z pierwszych rzeczy, które przestałam robić, było odchudzanie. W moim wieku doceniłam, że utrzymanie zdrowej wagi to nie tylko ścisłe przestrzeganie diet, ale przede wszystkim dbanie o ogólne samopoczucie. Nauczyłam się cieszyć jedzeniem bez poczucia winy i koncentrować na odżywianiu ciała.
Kolejnym nawykiem, który porzuciłam, było dawanie nieproszonych rad. Zrozumiałam, że moje doświadczenia mają wartość, ale dzielenie się nimi bez zaproszenia może być intruzywne. Teraz wybieram, by dzielić się swoją mądrością tylko wtedy, gdy ktoś o nią poprosi.
Przestałam także szukać partnera romantycznego. Wierzę, że życie po sześćdziesiątce może być pełne i radosne nawet bez romantycznego związku. Konsumpcjonizm przestał kierować moimi wyborami.
Stałam się mniej podatna na wpływ reklam i zaczęłam skupiać się na zakupach, które naprawdę przynoszą mi radość i wartość. Plotkowanie to nawyk, którego się pozbyłam. Zrozumiałam, że rozpowszechnianie plotek i negatywności nie jest konstruktywne i może niszczyć relacje.
Praca powinna być źródłem spełnienia, a nie ciężarem. Przestałam tolerować zajęcia, które mnie nie uszczęśliwiają. Chociaż wysoka pensja jest ważna, nie może zastąpić pracy, która wyczerpuje energię i pasję. Zamiast oszczędzać na drobnostkach, nauczyłam się częściej traktować siebie. Małe przyjemności, jak spacer w parku z lodami czy uczestnictwo w wydarzeniach kulturalnych, niosą radość i wzbogacają moje życie.
Rezygnując z tych nawyków, przyjęłam bardziej spełnione i radosne życie. Nauczyłam się doceniać proste przyjemności, dbać o swoje samopoczucie i otaczać się pozytywnymi wpływami.