Robert Mitchum był jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon złotej ery Hollywood — mężczyzną o nieposkromionym uroku, charakterystycznym, głębokim głosie i niezwykłej swobodzie przed kamerą. Urodzony 6 sierpnia 1917 roku w Bridgeport, w stanie Connecticut, miał burzliwą młodość — często popadał w konflikty z prawem i przemierzał kraj bez stałego celu. Trudne początki odcisnęły piętno na jego osobowości, nadając mu autentyczną twardość i buntowniczy rys, który później wnosił do swoich ról filmowych. Zanim trafił do świata kina, imał się różnych zajęć, aż w końcu zaczął pojawiać się w drobnych epizodach — i właśnie tak rozpoczęła się jego hollywoodzka droga w latach 40.
Mitchum błyskawicznie zasłynął jako twarz kina noir — wcielał się w twardych, moralnie dwuznacznych bohaterów, którzy stali się definicją tego gatunku. Pierwszy poważny sukces przyniósł mu film Trzydzieści sekund nad Tokio (1944), jednak to rola w Przeszłość ma twarz mordercy (1947) uczyniła z niego pełnoprawną gwiazdę. Jego senne spojrzenie i pozorna nonszalancja na ekranie wyróżniały go na tle innych aktorów, idealnie wpisując się w klimat mrocznych opowieści. Mitchum umacniał swoją pozycję dzięki filmom takim jak Wielka kradzież (1949), Jego rodzaj kobiety (1951) czy Twarz anioła (1953), stając się uosobieniem hollywoodzkiego antybohatera.
Choć najczęściej kojarzony z noir, jego filmografia była znacznie bardziej różnorodna — od westernów i dramatów wojennych po thrillery psychologiczne. W Nocy myśliwego (1955) stworzył jedną z najbardziej przerażających kreacji w historii kina, grając demonicznego kaznodzieję. W Przylądku strachu (1962) ponownie wcielił się w mrocznego antagonistę, siejąc grozę na ekranie. Mimo że często grał twardzieli, potrafił zaskoczyć subtelnością, czego dowodem są jego role w filmach takich jak Pan Bóg wie, panie Allison (1957) czy Córka Ryana (1970).
Poza ekranem Mitchum był równie barwny — słynął z niepokornego usposobienia i otwartej niechęci do sztywnych zasad hollywoodzkiego systemu studyjnego. W 1948 roku trafił nawet do więzienia za posiadanie marihuany, lecz ten incydent nie zaszkodził jego karierze. Wręcz przeciwnie — jego nonszalancki stosunek do życia tylko pogłębiał jego legendę, czyniąc go postacią owianą aurą tajemniczości. Mimo swojego „twardego” wizerunku, był oddanym aktorem, który pracował nieprzerwanie przez dekady, a z czasem z powodzeniem przeszedł także do produkcji telewizyjnych.
Dziedzictwo Roberta Mitchuma wciąż pozostaje żywe — jego kreacje są wciąż podziwiane przez miłośników klasycznego kina. Jego niewymuszony styl, połączony z umiejętnością nadawania głębi nawet najbardziej brutalnym postaciom, uczynił go legendą ekranu. Niezależnie od tego, czy występował w thrillerze noir, westernie czy psychologicznym dramacie, zawsze wnosił do roli coś wyjątkowego — i właśnie dlatego zapisał się na stałe w historii światowego kina jako jeden z największych aktorów.