Hollywood niedawno pożegnało legendę – Shelley Duvall, aktorkę, która zapisała się złotymi zgłoskami w historii kina. Jej kariera, pełna sukcesów, ale też osobistych zmagań, pozostawiła trwały ślad w branży filmowej.
Duvall, aktorka samouczka, zdobyła uznanie dzięki współpracy z reżyserem Robertem Altmanem. Jednak to ikoniczna rola w horrorze Stanleya Kubricka z 1980 roku, „Lśnienie”, przyniosła jej prawdziwą sławę. Mimo trudności na planie, jej wcielenie Wendy Torrance na zawsze pozostało w pamięci widzów.
Po „Lśnieniu” Duvall wycofała się z aktorstwa na ponad dwie dekady. Jej ostatnim filmem przed przerwą była komedia „Manna From Heaven”. Decyzja o odejściu od blasku fleszy pozostawała długo owiana tajemnicą.
W niedawnym wywiadzie aktorka opowiedziała o swoim powrocie na plan filmowy po długiej nieobecności. Opisała to doświadczenie jako naturalne i przyjemne, podkreślając, że cieszyła się pracą nad najnowszym projektem. Jej wygląd wywołał poruszenie w mediach społecznościowych – internauci wyrażali troskę o jej stan zdrowia.
Powrót Duvall miał miejsce w filmie wyreżyserowanym przez Scotta Goldberga, gdzie zagrała matkę zmagającego się z problemami mężczyzny. Reżyser prowadził jej sceny zdalnie przez FaceTime, co pozwoliło aktorce nagrywać je w zaciszu domu w Teksasie. Pomimo nietypowej formy pracy, Duvall oceniła ją jako płynną i bezproblemową.
Shelley Duvall odeszła w wieku 75 lat, pozostawiając po sobie spuściznę talentu i wytrwałości. Jej wpływ na Hollywood i miłośników kina jest niezaprzeczalny.
Jej niepowtarzalny urok oraz oddanie sztuce uczyniły ją prawdziwą ikoną, którą będziemy wspominać z czułością przez wiele lat.