Koniec zmiany na stacji benzynowej był ciężki. Dwaj pracownicy, zmęczeni, ale zadowoleni, wymienili spojrzenia i mruknęli do siebie, że to był długi dzień — ale udało im się przetrwać. Praca była zakończona i wreszcie mogli odpocząć.
Nagle głośny szczek przerwał ich rozmowę. Odwrócili się i zobaczyli rudego psa stojącego na mokrym asfalcie tuż przy dystrybutorze, szczekającego uporczywie, jakby chciał im coś przekazać. Na początku wydawało się, że to zwykła uciążliwość bezpańskiego psa. Jednak w ciągu kilku sekund stało się jasne — coś było nie tak. Pies wpatrywał się prosto w nich. Kiedy podeszli bliżej, szczekanie stało się głośniejsze, a on ruszył w ich stronę. Jeden z mężczyzn odruchowo podniósł rękę, jakby chciał się bronić.
Ale zamiast atakować, pies stanął na tylnych łapach, kładąc przednie na jego klatce piersiowej, nadal szczekając prosto w twarz. Wyglądał, jakby rozpaczliwie chciał zwrócić na siebie uwagę.
„Zejdź!” syknął drugi mężczyzna, odpychając psa nogą. Ale zwierzę nie ustępowało. Przebiegało wokół, warczało, znów skakało, a w pewnym momencie nawet chwyciło za spodnie jednego z pracowników. Mężczyzna krzyknął, a materiał się podrwał — portfel wypadł mu z kieszeni. Pies złapał go i uciekł.
„Hej! Wracaj!” krzyknął mężczyzna, a obaj ruszyli w pogoń.
I wtedy stało się coś niewyobrażalnego — wszystko nagle się ułożyło.
Zaledwie kilka metrów dalej, obok dystrybutora, eksplodował kanister z paliwem. Fala uderzeniowa wstrząsnęła stacją, natychmiast pojawiły się płomienie. Mężczyźni zamarli, a świadomość uderzyła w nich jak piorun: gdyby zostali przy dystrybutorze, nie przeżyliby. Pies, zabierając portfel i odciągając ich w tył, dosłownie uratował im życie.
Ciężko dysząc, wciąż w szoku po tym, co się wydarzyło, patrzyli, jak rudowłosy pies spokojnie kładzie portfel na asfalcie i patrzy na nich inteligentnym, spokojnym wzrokiem. W tej chwili zrozumieli: to nie był przypadkowy, agresywny bezpański pies. Zwierzę dokładnie wiedziało, co robi.