Pan Hutchins (90 lat), bezdzietny założyciel największej sieci sklepów spożywczych w Teksasie, zdał sobie sprawę, że jego ogromny majątek nic nie znaczy, gdy zbliżał się do śmierci. Zdecydowany znaleźć godnego spadkobiercę, który ceni ludzką godność, wymyślił test: przebrał się za bezdomnego i odwiedził jeden ze swoich sklepów. Natychmiast spotkał się z pogardą. Kasjer nazwał go „śmieciem”, a klienci traktowali jak zagrożenie. Ostatnią obelgę usłyszał od kierownika sklepu, Kyle’a Ransoma, którego Hutchins wcześniej awansował, który kazał mu odejść, mówiąc: „Nie chcemy tu takich jak pan”, ujawniając przy tym „psucie” roszczeniowej postawy, które rozprzestrzeniło się w jego firmie. Gdy Hutchins odwracał się, by odejść, wkroczył młody administrator Lewis. Ignorując spojrzenia innych, zaprowadził Hutchinsa do pokoju pracowniczego, nalał mu gorącą kawę i podał kanapkę, traktując go „jak człowieka”. Lewis wyznał, że Hutchins przypomina mu zmarłego ojca-weterana, i okazał prawdziwą empatię: „Nie pozwól, by ci ludzie sprawili, że poczujesz się nieważny.” Czysta, niespodziewana dobroć Lewisa zdała test, w którym wszyscy inni zawiedli. Jeszcze tej samej nocy Hutchins wrócił do domu i przepisał całe swoje testament, przekazując majątek, imperium i wszystkie aktywa nieznajomemu – Lewisowi.

Tydzień później Hutchins powrócił nienagannie ubrany. Natychmiast zwolnił Kyle’a i kasjera, który się śmiał. Następnie publicznie mianował zdumionego Lewisa nowym kierownikiem sklepu i przyszłym właścicielem całej sieci. Jednak nadszedł złośliwy list, ujawniający przeszłość Lewisa: 18-miesięczny wyrok za poważną kradzież samochodu z 2012 roku. Gdy Hutchins go skonfrontował, Lewis szczerze przyznał, że nie powiedział mu o tym wcześniej, ponieważ wiedział, że ludzie „zamykają drzwi przed byłymi więźniami”. Wyjaśnił, że więzienie go zmieniło i wzmocniło jego zaangażowanie w godność ludzką. Hutchins zrozumiał, że Lewis nie jest „wadliwy”, lecz „oczyszczony ogniem”. W międzyczasie jego oddalona, chciwa siostrzenica Denise próbowała powstrzymać zmianę testamentu, włamując się do domu i grożąc zrujnowaniem Lewisa, co ujawniło realne niebezpieczeństwo, w jakim się znajdował.
Gdy Hutchins uświadomił sobie zagrożenie dla Lewisa, wezwał go, by powiedzieć mu całą prawdę. Lewis wysłuchał, a potem odpowiedział w sposób, który po raz ostatni zaskoczył Hutchinsa: „Panie Hutchins… nie chcę pana pieniędzy.” Wyjaśnił, że chce tylko udowodnić, że przyzwoitość wciąż istnieje, nie potrzebuje życia wynikającego z majątku, w którym byłby „prześladowany” przez rodzinę. Zamiast tego zaproponował rozwiązanie: „Proszę założyć fundację. Nakarmić głodnych. Pomóc bezdomnym. Dać ludziom takim jak ja drugą szansę.” Namówił Hutchinsa, by stworzył dziedzictwo, które wpłynie na „każde życie, które dotknie.”

Hutchins natychmiast zastosował się do rady Lewisa, inwestując cały swój majątek w Hutchins Foundation for Human Dignity, tworząc schroniska, jadłodajnie i stypendia dla byłych więźniów. Lewis został mianowany dyrektorem dożywotnim i uznany za spadkobiercę „nie bogactwa, lecz celu.” Lewis przyjął to i obiecał, że imię Hutchinsa będzie zawsze oznaczać współczucie. Hutchins odetchnął z ulgą, wiedząc, że znalazł prawdziwego spadkobiercę w człowieku, który dostrzegł wartość w nieznajomym i nauczył króla branży spożywczej prawdziwego sensu własnego życia poprzez głęboką dobroć.